Wyzwania z płynnością, kosztowne błędy, “niedowiezione” projekty - to wszystko, prowadząc biznes, powoduje niedobre emocje i bardzo dużo stresu. Dziś podzielę się z Tobą najlepszymi taktykami, które pozwoliły mi zapanować nad emocjami i znajdować bardzo szybko rozwiązania. 

 

Wiele lat temu, kiedy zaczynałam prowadzić swoją własną firmę (wcześniej pracowałam w korporacjach przez 10 lat), to pamiętam, że bardzo małe rzeczy potrafiły mnie bardzo szybko wyprowadzić z równowagi i powodować stres, wkurzenie, taką złość wewnętrzną, która następnie bardzo negatywnie wpłynęła na moje zdrowie, o które musiałam zadbać. I wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo ważne jest nie tylko dla swojego zdrowia, ale również dla dobrych relacji z zespołem, zapanowanie nad swoimi emocjami. 

 

Pierwsza rzecz, którą zaczęłam robić, to jest coś, co odkryłam, czytając książkę. Następnie zaczęłam chodzić na różne warsztaty z tym związane. Byłam w szoku, jak bardzo to działa. Jest to tzw. “oddech na cztery”. Czym jest “oddech na cztery”? Metodyką, którą możesz robić na 5 sekund, 10 sekund - w zależności od tego, jaką masz wydolność płuc. Im dłużej będziesz to robił, tym będziesz w stanie dłużej przetrzymać oddech. Nazywa się to “na cztery”, ponieważ polega na tym, że jak wyobrazisz sobie taki kwadrat, to robisz wdech, który następnie zatrzymujesz na 4 sekundy. Czyli masz 4 sekundy na wdechu, 4 sekundy zatrzymujesz, 4 sekundy na wydechu i 4 sekundy utrzymujesz ten wydech. To mogą być 4 sekundy, potem będzie to 5 sekund, a potem może być to 6 sekund - bo im dłużej będziesz to robił, tym więcej będziesz w stanie faktycznie na tym wdechu i wydechu pociągnąć. Robię więc 10 takich wdechów, czyli takich “kwadratów”, nazwijmy to. I 10 takich “kwadratów” powoduje, że automatycznie bez względu na to, jaka emocja negatywna się w Tobie pojawia, po prostu znika. Ona się uspokaja, organy się uspokajają. 

 

Poleciłam to robić ludziom w moim zespole, kiedy coś ich poirytuje albo zdenerwuje. I jedna z osób, która ćwiczy triathlon i ma zegarek posiadający funkcję mierzenia pulsu oraz wszystkich możliwych rzeczy, powiedziała mi, że była jedna sytuacja, która akurat zdarzyła się w jej życiu prywatnym, która bardzo ją zestresowała. I automatycznie jak zaczęła to robić, to zobaczyła, jak nagle spada jej puls i jak uspokaja się cała rytmika. Naprawdę bardzo szybko możesz dzięki temu zaobserwować efekt. Wymaga to od Ciebie mało czasu i jest bardzo proste do wykonania. 

 

Druga taktyka, którą stosuję już od bardzo wielu lat, to jest coś, czego nauczył mnie mój mąż. Polega ona na zadaniu sobie pytania, które brzmi: “Co najgorszego może się wydarzyć?”. Głowa wyolbrzymia skutki czy reperkusje tego, co się dzieje. A jeżeli odpowiem sobie na to pytanie, to okazuje się, że będę dalej żyła, w najgorszym przypadku będę miała gdzie się przespać i mieć dach nad głową, korzystając z pomocy znajomych czy rodziny, więc jakoś dam sobie radę i od nowa zacznę to budować. I powiem Wam, że odpowiadając sobie na to pytanie w każdej sytuacji, kiedy jest mi źle albo kiedy coś jest w stanie wpłynąć tak naprawdę na moje emocje czy samopoczucie, myślę sobie: “To jest tylko doświadczenie. To jest tylko kolejny etap w moim rozwoju”. 

 

Trzecia taktyka jest bardzo mocno połączona z tą drugą. Mianowicie jest to następne pytanie, które należy sobie zadać: “Jaka to jest lekcja?”. Powiem Wam, że sprawdziła się nawet w najgorszych sytuacjach, w których biznesowo byłam, na przykład wtedy, kiedy straciliśmy płynność z pierwszą firmą, którą budowałam. Mieliśmy trzy tygodnie na znalezienie finansowania dla siebie samych, a właściwie na zarobienie pieniędzy, bo wszystkie inne źródła dawno już mieliśmy wyczerpane przez budowę tej firmy. Pochłonęła ona ogromny kapitał. I mieliśmy trzy tygodnie na to, żeby w jakiś sposób zarobić pieniądze na swoje rachunki, pensje zespołu i pokryć pozostałe koszty. Sytuacja mogła być stresowa i była stresowa. Ja jako jedyna z naszej paczki wspólników (bo zawsze wszystkie firmy buduję z mężem i z jego bratem) nie miałam de facto wcześniej lat doświadczenia w prowadzeniu firmy, więc dużo bardziej się tym wszystkim stresowałam. Wiele się na tamtej sytuacji nauczyłam. Z perspektywy czasu, jak na nią teraz spojrzę, to wiem, że spowodowała ona, że w bardzo szybkim tempie opracowaliśmy nowy projekt, nowy biznes, na którym w ciągu pierwszych 7 tygodni zrobiliśmy 800 tysięcy złotych obrotu. Projekt ten później bardzo fajnie się rozwijał, a teraz już jest sprzedany. Ale post factum, jak popatrzę na tę pierwszą firmę, którą budowaliśmy, to dzisiaj uważam, że to była najlepsza sytuacja, jaka mogła mi się wydarzyć, żeby nie tkwić w branży i w marce, która totalnie nie miała racji bytu na rynku polskim - bo była ona dedykowana w pierwszej fazie właśnie na rynek polski, pomimo tego, że tego typu projekty bardzo dobrze funkcjonowały na innych rynkach (był to projekt związany z lojalizacją klientów indywidualnych u małych przedsiębiorców). I co jest najciekawsze, podobne wnioski wyciągam cały czas przez ostatnie wiele lat - kiedy cokolwiek się dzieje, to wiem, że jest to moment, w którym czegoś mam się nauczyć. Na tej podstawie mogę wyciągnąć jakiś wniosek. Szukam więc w takich sytuacjach lekcji, które dają mi możliwość rosnąć jako osoba, znajdować lepsze rozwiązania i przyspieszać rezultaty, do których chcę dojść właśnie dlatego, że to wyzwanie zmusza mnie do innego myślenia. 

 

Czwarta taktyka to jest taki mój nawyk codzienny, który powoduje, że cały organizm, całe Twoje ciało jest dużo bardziej spokojne, a dodatkowo pomaga dużo szybciej znaleźć rozwiązania. Dla mnie jest to medytacja. I jeżeli o nią chodzi, to nie musisz jej przyklejać do jakichś nurtów czy ideologii. Ja totalnie nie łączę się z żadną ideologią. Tak naprawdę dla mnie medytacja jest wyciszeniem umysłu i uspokojeniem głowy. Co jest w ogóle ciekawe, badania udowodniły, że medytacje są w stanie bardzo mocno wpłynąć na cały stan zdrowia Twoich organów, Twojego ciała. Udowodniono, że jest to bardzo zdrowe dla Twojego organizmu. Wszystkie stresy i złe emocje wytwarzają bardzo dużo substancji chemicznych, które negatywnie wpływają na Twój organizm. A taka medytacja nie tylko uspokaja Twoją głowę i pozwala Ci szybko znaleźć rozwiązania (bardzo często jak nie mogę czegoś rozkminić, to siadam, medytuję i mam - nagle po prostu rozwiązanie się pojawia); ale również pomaga właśnie Twojemu organizmowi pozostać zdrowym. I nawet jeżeli miałeś takie momenty, które powodowały u Ciebie trochę stresu albo negatywnych emocji, to w momencie kiedy pomedytujesz, dużo spokojniej do nich podchodzisz w ciągu dnia. 

 

Piątą taktykę zaczęłam stosować bardzo wiele lat temu, kiedy pracowałam jeszcze u kogoś. Jednego dnia mój organizm odmówił mi posłuszeństwa. Miałam dużo frustracji, dużo stresu, bardzo duże projekty, pracowałam od rana do późna w nocy, po kilkanaście godzin dziennie. Pewnego dnia wstałam i po prostu mój organizm powiedział “stop”. Wstałam i upadłam. Przez trzy dni nawet nie byłam w stanie sama dojść do łazienki, bo traciłam przytomność i upadałam. Oczywiście poszłam do lekarza - przebadali mnie, sprawdzili wszystko i okazało się, że na nic nie jestem chora. Było to po prostu wycieńczenie organizmu, spowodowane nie tylko dużą ilością pracy, ale również właśnie emocjami, które były z tym związane. Wtedy postanowiłam, że absolutnie nigdy nie będę miała dnia bez treningu i od tego momentu zawsze mam wysiłek fizyczny. Trening fizyczny nie tylko wytwarza dużo pozytywnych chemicznych składników w Twoim organizmie, ale również daje Ci możliwość wyrzucenia tak naprawdę wszystkiego, co Ci się skumulowało. Szczególnie jeżeli jest to trening siłowy czy bieganie, gdzie wyrzucasz z siebie złe emocje, a wrzucasz dużo energii. Wówczas po takim wysiłku zawsze czuję się dużo bardziej pozytywnie, jestem dobrze nastawiona. Ciężej jest mnie zdenerwować. Ciężej jest mi wejść w stan emocji, które są negatywne. Dlatego też bardzo mocno polecam Ci wybrać taką aktywność fizyczną, która będzie Tobie pasowała. 

 

Szósta taktyka, którą wykorzystuję, była dla mnie najcięższa do zaadaptowania, ponieważ jest ona związana z odpoczynkiem - mianowicie: więcej odpoczynku. Naturalnie jestem osobą, która lubi dużo pracować. Lubię się bardzo mocno angażować w projekty. A już w ogóle jak jesteśmy przedsiębiorcami, to praca zawsze jest i jest jej zawsze więcej, a nie mniej. To powoduje, że faktycznie bardzo łatwo jest się złapać w taką pułapkę pracowania po kilkanaście godzin dziennie, nawet siedem dni w tygodniu, szczególnie w początkowych fazach budowania biznesu, kiedy człowiek walczy o to, żeby ten biznes był dochodowy, rentowny i żeby się dobrze rozkręcił. I oczywiście ja w tę pułapkę też dałam się złapać ze swoją pierwszą firmą - doprowadziłam do tego, że mój organizm był bardzo wycieńczony, pomimo tego, że trenowałam fizycznie. Dlatego też potrzebowałam nauczyć się dawać sobie przestrzeń na to, żeby faktycznie odpoczywać, czyli nauczyć się odpoczywać, nie robiąc dosłownie nic. Zasadę tę mam wdrożoną w cyklach tygodniowych, w dłuższych odpoczynkach w cyklach kwartalnych, ponieważ za każdym razem, kiedy dam sobie więcej odpoczynku, to następnie to, co muszę zrobić, jeżeli chodzi o pracę, robię dużo szybciej, dużo bardziej efektywnie. Głowa jest naładowana, odpoczęta i również nastawienie do pracy jest zupełnie inne.